sobota, 27 października 2012

deszczowa piosenka

Długo mnie tu nie było, ale spokojnie, ŻYJĘ, mam się dobrze. Przerwa jest spowodowana ogólnymi problemami związanymi z Internetem w akademiku. Niestety całe osiedle ma z tym kłopoty. A i nic nie wskazuje na to, że ma być z dnia na dzień lepiej ... 

Pada deszcz, chociaż nie śnieg. Trochę mnie to załamuje. W środę wyjeżdżam do Wiednia na dzień i kurcze, żeby chociaż tam było znośnie, bo jeśli będzie jak tu, to  ... wolę nawet nie myśleć.

Zajęcia rozkładają mi się całkiem nieźle. Poza przenudnawymi ćwiczeniami z prawa cywilnego reszta jest naprawdę w porządku. Boże, że akurat mojej grupie przytrafił się taki prowadzący. Może jestem głucha, ale w ogóle nie rozumiem, co mówi. Załamka ...

Na filologii też dobrze. No i zajęcia też dobre. Ogólnie jest dobrze. Zajęcia z tłumaczenia konsekutywnego są ... co najmniej dziwne. Facet jest nierozgarnięty i naiwny. Na co dzień pracuje w prywatnej szkole, więc wydaje mu się, że u nas też tak wszystko działa - i tu się myli, nic nie jest podobne. Co gorsza, szanowny pan doktor nawet nie zamierza z nami przerabiać typowego materiału, dalej czekamy na syllabus. Boże, daj mi cierpliwość.

Mogę się także pochwalić, że mam pracę :) Tak, tak, udało się. Nie jest to może nie wiadomo co, jakieś wow, ale według mnie, to bardzo fajny projekt. Mianowicie, prowadzę szkolenie z zakresu j.angielskiego, finansowane przez UE. Do końca grudnia. Wiadomo, projekt krótki i kursanci nie nauczą się nagle tego języka w trzy miesiące. Ale ja staram się chociaż troszeczkę im przybliżyć język oraz kulturę. 

Pora się brać za słownictwo medyczne - oj, oj, oj, trochę tego jest, ale co nas nie zabije, to nas wzmocni :D

I tym akcentem kończę notkę :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz